|
Taak, nastał pamiętny dzień 30 sierpnia 1997 roku. Po kilku seriach budzika zwlokłem się z wyra i dotarło do mnie,
że chyba gdzieś miałem się dziś wybrać. Po chwili byłem już na przystanku autobusowym, po czym wsiadłem w rejsowy
autobus linii nr 10, który to zawiózł mnie w pobliże Hali Gwardii, gdzie już od kilku godzin odbywało się Gravity'97.
Organizatorzy tj. amigancka formacja Anadune, niestety, nie przewidzieli biletów dla publiki i tak jak wszyscy musiałem
zabulić za bilet dla przyjezdnych. Zaręczam, że cena była Reality'97. Za to otrzymałem bajerancki identyfikatorek,
pieczątkę na rączkę oraz fachową informację o tym kto przyjechał i skąd. Oczywizna moje pytanie brzmiało ilu jest naszych,
gość przy wejściu chwilę pogrzebał w Amisi i stwierdził, że na Atari jest 16 grup! Och, jakże się mylił.
Od razu dojrzałem Konopa, potem długo, długo nic, aż wreszcie natknąłem się na Hermesa. Gdzie Ci Atarowcy? - myślę sobie.
Z tego co pamiętam na Gravity byli: Shadows, którzy organizowali show na nasz sprzęt i przy okazji spreparowali kilka
crazy compo'sów, Bit Busters, część of M.E.C. oraz kilku Ind. razem 16 osób! Jak już wspomniałem całość odbywała się
w Hali Gwardii drugiej co do wielkości hali sportowej w Opolu. Na party zjechało ok. 700 osób z różnych platform.
Przeważały jednak Amigi i C64.
Po wejściu do obiektu miałem wrażenie, że odbywa się tu zjazd wielbicieli silników okrętowych połączony z degustacją
złocistego napoju. Nagłośnienie było moim i nie tylko moim zdaniem słabe, za to big screen był jak cztery razy ornecki.
Na środku sali stała szara Skoda do dewastacji gęsto pokryta ksywami uczestników party, która była najczęściej
nawiedzanym przez paparazzi obiektem na zlocie.
Około szesnastej rozpoczęto msx compo, po kolei szły peciety potem Amigi. Na PC było chyba 13 utworów dość monotonnych
w pięciu powtarzał się ten sam motyw ćwierkającego ptaszka... Amigi wystartowały nieco lepiej. W pamięci utkwiła mi
kompozycja dźwięków wydawanych podczas piłowania kilku Amig połączone z pohukiwaniem sowy w tle wraz z ambitną perkuchą.
Na małego niestety nie było msx compo. Po tym nastała chwila chaosu, rozpoczęła się część przeznaczona tylko
dla Atari XL/XE. Najpierw Konop próbował odpalić Asskickera, jednak zdecydowano się na wystawienie gfx,
a w międzyczasie znaleźć kilka demek zdatnych do odpalenia. Prace gfx prezentowały jak zwykle wysoki poziom,
przeważał format HIP (6 na 7 prac). Potem puszczono Asskickera... Jęki na sali połączone z brawami, chóralne okrzyki
"zajebiste! zajebiste!" przerodziły się w zbiorową orgię, gdy wiara zobaczyło Doom'a. Next był Trip 6 przez chwilę
ludziska myślały, że włączono inną platformę, jednak Cedyń szybko pozbawił ich tych złudzeń, to co działo się na sali
napawało mnie dumą, że jestem Atarowcem. Następnie wyświetlono jeszcze kilka dem z Ornety, które wpędziły w kompleksy
większość komodziarzy.
Potem z przyczyn technicznych zmyłem się do domciu, usatysfakcjonowany tak gorącym przyjęciem atarowskich produkcji
przez przedstawicieli innych platform. Myślę, że wynikało to bezpośrednio z faktu, iż niewielu z nich zdawało sobie
sprawę z tego, że scena Atari jeszcze istnieje i reprezentuje tak wysoki poziom.
Jet/MEC
Artykuł pochodzi z magazynu Syzygy 3
Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Wpisy niecenzuralne,
nie na temat będą usuwane, a ich autorzy mogą być pozbawiani możliwości dodawania komentarzy.
Szczegółowy regulamin do wglądu w siedzibie redakcji. :)
|
|